środa, 4 grudnia 2013

Chapter 6

- Dzień dobry. Jestem właścicielką sklepu kosmetycznego, w którym zakupiła pani u nas wczoraj farbę do włosów. Chciałabym umówić się na spotkanie na komendzie policji w sprawie tego co wczoraj stało się przed placówką. Czy jest taka możliwość?
 - Skąd ma pani mój numer? - to byłą pierwsza moja reakcja na jej wypowiedź. Właśnie przejeżdżałam maszynką do golenia po mojej nodze, po czym ręką upewniając się, że skóra jest gładka. Poprawiłam telefon przy uchu i słuchałam.
- To nieistotne. Po tym co się wczoraj stało pracownice zawiadomiły policję. Ktoś musi ponieść konsekwencje za to co zrobił.
- Niech pani zrozumie. Nic się nie stało. Ja i mój chłopak poradzimy sobie bez policji. Proszę to wszystko odwołać - ręczniki, które miałam na sobie zaczęły się ze mnie powoli zsuwać więc zaczęłam poprawiać je jedną ręką.
- Nie proszę pani. Poza tym ktoś musi ponieść koszty zniszczonych drzwi wejściowych.
- Ugh. Niech pani zadzwoni później. Nie mogę teraz rozmawiać - rozłączyłam się.
Zeszłam z brzegu wanny i stanęłam na podłodze. Zrzuciłam z siebie ręcznik i nałożyłam bieliznę. Związałam włosy i weszłam do pokoju w celu wyjęcia z szafy ciuchów po domu. Nie miałam zamiaru wychodzić z domu. Wczoraj przywiozłam Harry'emu ciuchy z jego domu. Jak narazie musi trzymać się blisko mnie. Jest sławny, nie może zwracać teraz na siebie uwagi co jest trudne bo ma dużo, bardzo dużo fanek, które obrażają mnie w internecie bo uważają, że on się przeze mnie stacza ale mam to gdzieś. Gdyby tylko wiedziały, że tak na prawdę ratuję mu życie...
-Ekhem.. - usłyszałam z drzwi - chciałem tylko zapytać jak długo będę musiał tu być. Mam pracę, fanów, nie mogę tego wszystkiego tak po prostu rzucić. To jest dla..
- Ciii - podeszłam do niego i położyłam mu palec na usta - zostaniesz tutaj tyle ile będzie trzeba. Kiedy wszystko się skończy będziesz wolny - mówiłam bezuczuciowym tonem. Takim tonem mówiłam od wczoraj. Nie chciałam pokazywać emocji. Wstydzę się tego ale pokochałam Harry'ego. Gdyby nie to może sama bym go zabiła ale nie mogłabym. Każdego mogłabym zabić, nawet siebie ale nie jego.
- Ja.. eh kocham Cię Spencer ale nie potrafię Ci zaufać. Ludzie dzwonią do mnie i mówią żebym tego nie robił, a na następny dzień..
- Czekaj co powiedziałeś?
- Ludzie do mnie dzwonią i.. - odłożyłam na fotel bluzkę, którą miałam w ręku.
- Nie, wcześniej.
- Kocham Cię - treść tak pięknie wypłynęły z jego ust. W powietrzu było czuć szczerość jego słów, a po moim policzku pociekła łza. Łza szczęścia ale również smutku. Nikt nigdy tego nie wypowiedział z taką czułością i prawdą do mnie. Poczułam się na prawdę kochana. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona jakbym nigdy miała go nie wypuścić coś we mnie pękło i poczułam się jak nigdy wcześniej. Czułam jakbym mogła oddać dla niego wszystko.
- Nie płacz. Czemu jesteś smutna. Coś nie tak?
- Mogę Ci ufać?

Harry's pov

Leżałem na kanapie i głaskałem ją po włosach. Nie mogłem uwierzyć w historię, którą przed chwilą mi opowiedziała. Raz na jakiś czas wycierałem łzę z jej policzka.
- ...a kiedy wyrzucili mnie z 'firmy' nie miałam pojęcia co robić. Bałam się, że niedługo umrzesz. Oni są nieobliczalni. Dalej się o Ciebie boję. boję się również, że znienawidzisz mnie za to kim byłam. Jestem potworem.
Skończyła, a ja się nie odzywałem. Układałem swoje myśli by  móc cokolwiek zrobić. W mojej głowie był mętlik.
- Czemu nic nie mówisz? - podniosła głowę z mojego ramienia - wiem. możesz mnie znienawidzić teraz ale nie mogłam tego więcej przed Tobą ukrywać zrozum, że..
- Nigdy nie mógłbym Cię znienawidzić. Nie ważne kim  byłaś. Ważne kim jesteś. Spencer posłuchaj. Pójdziemy na policję..
- Nie mogę! - wstała gwałtownie i wycierała łzy - zamkną mnie, a kiedy wyjdę zabiją mnie ludzie Chrisa. Nie mogę..
- Możesz. Zapomniałaś chyba kim jestem i co mogę. Znam prawników, poza tym można uznać to za zmuszanie... Spencer kto jest? - spojrzałem w stronę okna naprzeciwko mnie. Ona również się odwróciła. Zdążyła chyba zobaczyć twarz i mężczyzna uciekł. Dziewczyna cała się trzęsła. Jej twarz była czerwona.
- Nie, nie wiem. Nie chcę. Proszę chcę spać. Chcę, chcę ugh nie wiem! - krzyknęła - proszę.

Spencer's pov

Poczułam nagłą chęć rozbijania wszystkiego co znajdowało się wokół. Moje ręce zaczęły się trząść. Z moich oczu poleciały łzy. Chciałam aby cały świat dał mi spokój.
- Spencer już dobrze. Chodź pójdziesz spać - Harry objął mnie abym poczuła się bezpiecznie. Wziął mnie na ręce i zaniósł na górę.
__________________________

Po waszym zainteresowaniu ostatnim rozdziałem miałam ochotę już nie pisać następnego bo po co jeśli nikt prawie nie komentuje i nie wchodzi. Proszę was jeśli czytacie komentujcie. Chcę wiedzieć, że nie piszę tego tylko dla siebie. I po raz kolejny powtarzam. Jeśli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach piszcie do mnie na TWITTERZE bo tak mi jest łatwiej i szybciej. Mój twitter jest podany po prawej stronie na górze.

wtorek, 12 listopada 2013

chapter 5

Rano leżałam w łóżku i wpatrywałam się w sufit. Nie miałam siły nawet żeby podnieść ręki. Nie miałam nawet po co wstawać. Wcześniej wstawałam żeby iść do pracy, a teraz jej już nie miałam. Nie muszę martwić się o pieniądze. Sprzedając duszę diabłu zarobiłam na całe ziemskie życie. Bardziej przejmowałam się tym, co będę robić. Prześpię całe życie. To dobry pomysł. Nie to nie jest dobry pomysł. Co będzie z Harrym? Jeśli ktoś inny przejmie zlecenie, on może już jutro nie żyć. Zazwyczaj inni pracownicy w naszej "firmie" nie czekają tyle co ja. Nie poznają swoich ofiar. Nie mają litości. Powiedzenie mu prawdy całkowicie odpadało. Znienawidziłby mnie. Wiem. Pojadę do niego. Będę go pilnować.
Odrzuciłam kołdrę i usiadłam. Spojrzałam w lustro znajdujące się na przeciwko łóżka. Wyglądałam dosyć zwyczajnie jednak coś było nie  takie jak chciałam. Włosy. Powinny być ciemniejsze. Poza tym teraz muszę trochę zmienić mój wygląd po odejściu z zakładu. Tak na prawdę powinnam zmienić nazwisko i wyjechać z kraju razem z Harrym. Zabrać go od tego całego gówna i zacząć żyć na nowo.

Stałam pod tym samym domem, pod którym stałam kilka dni temu. Od tamtego czasu nie minęło wiele, a jednak sporo się zmieniło. Nie w okolicy. Tutaj wszystko wyglądało tak samo. Zmieniło się to co mam w sercu i w głowie.

Harry's pov

Przeciągnąłem się w łóżku ale nie miałem zamiaru wstawać. Złożyło się tak, że dzisiaj mieliśmy z chłopakami dzień wolny. Mógłbym ten dzień spędzić ze Spencer ale ona pewnie jest w pracy. Postanowiłem wyłączyć telefon aby nikt dzisiaj mi nie przeszkadzał. Sięgnąłem po niego w stronę szafki nocnej i już chciałem wyłączyć ale w tym czasie zaczął dzwonić. Było to nieznany numer. Zaciekawiony kto to odebrałem.
- Chłopaku ratuj się i nie ufaj Spencer. Nie wiesz kim ona jest. Na razie nie mogę ci więcej powiedzieć ale jak najprędzej uciekaj najlepiej z kraju. Uratujesz sobie życie - był to głos kobiety. Nie znałem go. Chciałem coś powiedzieć. Spytać kim jest i o co chodzi ale ona zwyczajnie się rozłączyła zostawiając w mojej głowie bardzo dużo pytań.
Leżałem jeszcze chwilę aż usłyszałem dzwonek do drzwi. Odrzuciłem na bok kołdrę i wyszedłem z pokoju. Zbiegłem szybko po schodach i otworzyłem drzwi.
- Hej.. - Spencer zakryła usta dłonią aby stłumić chichot i spojrzała na dół. Podążyłem tam wzrokiem. Kurde.. jestem w samych bokserkach. Dobrze, że ich nie zdjąłem na noc bo pewnie stałbym teraz nago.
Westchnąłem i powiedziałem.
- Może chcesz wejść? Poczekasz na dole, a ja się ubiorę.
- Okej - weszła do środka, a ja zamknąłem drzwi, wskazałem jej miejsce, w którym może poczekać i pobiegłem na górę.
Bałem się zostawić ją samą na dole. Wciąż miałem wątpliwości czy ufać nieznanym mi ludziom i być ostrożnym, czy posłuchać siebie i jej.
Ubrałem jeansy i jakąś koszulkę po czym wróciłem na dół.
- Co będziemy dzisiaj robić?
- Co tylko zechcesz.
- Zostańmy w domu.
- Czemu?
- Bo.. - zaczęła kombinować. Było widać na jej twarzy zdenerwowanie. Teraz mam pewność.
- Wyjdźmy na przykład na spacer zobacz jaka jest ładna pogoda.
- Mm.. okej.

Spencer's pov
Szliśmy jakimś chodnikiem, a ja nie mogłam wytrzymać. On musi być bezpieczny ale nie może domyślić się, że coś przed nim ukrywam. Przyszłam do niego aby pilnować żeby nie wyszedł z domu, a zamiast tego jesteśmy na spacerze w najbardziej publicznym miejscu w Londynie. Nie mogę długo czekać muszę zabrać go z kraju jak najprędzej. Problem w tym, że on jest sławny. Znajdą go wszędzie, a jeśli nie samo jego zniknięcie wywoła duże zamieszanie. Muszę go ochronić.
Podniosłam wzrok z moich butów i zobaczyłam daleko przed nami Mike'a stojącego tyłem. Rozmawiał z kimś.
- Chodźmy tam - wskazałam na lewo gdzie znajdowało się wyjście z parku. Spojrzałam jeszcze raz w stronę gdzie przed chwilą widziałam mojego byłego kochanka i zauważyłam, że zniknął - albo wiesz co? Jednak nie.
W tym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Wyjęłam telefon z torebki i przeczytałam.

      TO BARDZO ODWAŻNE POKAZYWAĆ SIĘ W PUBLICZNYM MIEJSCU ZE SWOIM CELEM. TO BARDZO NIE W TWOIM STYLU.

Nie miałam pojęcia czyj to numer. Idąc dalej przeczytałam to jeszcze 3 razy i usłyszałam, że Harry coś do mnie mówi.
- Od kogo? - ocknęłam się, odłożyłam komórkę z powrotem do torebki.
- Od nikogo. Nic ważnego. Wiesz, może jednak wrócimy się i zajdziemy do sklepu. Muszę kupić farbę do włosów.

Po kilkunastu minutach wyszliśmy ze sklepu a ja w ręku trzymałam pudełko z farbą ciemnego koloru. Harry zamykał za mną drzwi. Zeszłam po schodkach na chodnik i podniosłam głowę.
- Harry uważaj! - odepchnęłam go tak, że upadł na ziemię. Przed chwilą  jakiś mężczyzna mężczyzna celował w niego pistoletem zza krzewu, a teraz uciekał. Uniknęłam kuli odskakują w drugą stronę. Złożyło się tak, że nie było wiele przechodniów tylko jacyś nastolatkowie żyjący w swoim własnym beztroskim świecie.
- Co to do cholery było?! Spencer wytłumacz mi bo chyba jestem głupi! - Harry krzyczał kiedy ja próbowałam wstać.
- Nie krzycz tylko chodź! Nie możemy tu stać.
Chwyciłam go za ramie i zaprowadziłam do mojego domu.
____________________

Po pierwsze chciałam przeprosić, że tak długo nie było rozdziału ale mam dużo nauki ostatnio, a jak się nie uczę to odpoczywam aby nabrać sił na naukę. nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ale postaram się abyście nie czekali długo. Jeśli chcecie być powiadamiani piszcie do mnie NA TWITTERZE moja nazwa jest po prawej stronie. I proszę o komentarze bo to bardzo mnie motywuje + jeśli są tutaj fani Cher Lloyd to spodoba wam się blog o niej --> http://cherlloydpooland.blogspot.com/

niedziela, 22 września 2013

chapter 4

- H.. Harry to, to nie jest moje przysięgam - powiedziałam na wydechu. Byłam na prawdę zdenerwowana. On nie mógł wiedzieć o niczym bo inaczej wszystko poszłoby na marne. Chłopak patrzył na mnie pytającym ale zarazem zmartwionym wzrokiem. Spuściłam lekko głowę i zaczęłam bawić się paznokciami. Mogłabym przysiąc,że wyglądałam jak małe dziecko, które się wstydzi tego co zrobiło.
- Więc czyje? I co robi w twoim domu? - podrzucił broń w jednym ręku i podniósł jedną brew.
- To.. to jest mojego byłego, Mike'a. On.. kazał mi to schować bo... - pomyślałam sekundę - szuka go policja. Zagroził mi, że jak tego nie wezmę zrobi  wszystko żeby zwalić całą winę na mnie. Ja musiałam rozumiesz? - na siłę przestałam mrugać żeby wywołać łzy - przepraszam - powiedziałam cicho. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam szlochać na co chłopak podszedł do mnie i przytulił. Jedną ręką głaskał mnie po włosach, a ja uśmiechałam się wewnętrznie. Udało się. Uwierzył.
Niezbyt mi to pasowało ale zostaliśmy jednak w moim domu. Cały czas pilnowałam żeby nie został w żadnym pokoju sam co na pewno wyglądało podejrzanie.
- Spencer, pokażesz mi gdzie jest łazienka? -  no tak nie przemyślałam tego. Łazienka. Patrzyłam na Harry'ego zaskoczona. Było słychać jakiś program telewizyjny.
- Jasne chodź - chwyciłam go za rękę. Zaprowadziłam go do pomieszczenia na górze. W chwili kiedy zamknął drzwi usłyszałam z dołu dźwięk telefonu. Zbiegłam po schodach i odebrałam.
- Halo?
- Widzę, że znalazłaś sobie nową zabawkę. Szybka jesteś.
- Odpieprz się to nie twoje życie!
- Zobaczymy. Lepiej się za siebie oglądaj - i rozłączył się. Miałam się go bać? Ohh on chyba nie wie im ja jestem. Jeszcze pożałuje tego, że w ogóle żyje. Co to był za numer, z którego dzwonił/ Coś mi przypominał ale nie miałam pojęcia co, a to na pewno nie był jego. Odłożyłam telefon na szafkę i obróciłam się z zamiarem pójścia do kuchni ale zobaczyłam w drzwiach Harry'ego.
- Kto to był?
- To? To nikt ważny - uciekałam wzrokiem żeby tylko na niego nie spojrzeć.
- Na pewno? Na kogoś nieważnego krzyczysz, że ma zostawić twoje życie w spokoju? - podniósł brew i uśmiechnął się lekko.
- No dobrze to Mike mój były ale.. - nie zdążyłam dokończyć bo chłopak mi przerwał.
- Jeśli dalej będzie cie szantażował i dręczył pójdę z tym na policję zrozumiesz?
- Harry to na prawdę nic. Poradzę sobie tak jak radziłam sobie ze wszystkim innym.
- Obiecujesz? - podszedł do mnie blisko tak, że nasze ciała prawie się dotykały. Spojrzałam mu w oczy. były piękne. Wiem, że nie mogę dopuścić do siebie uczuć to nie jest dla mnie dobre. Cały czas powtarzam sobie, że chłopak przede mną jest dla mnie nikim. Tylko kolejnym celem ale gdy patrzyłam w te oczy nabierałam coraz większych wątpliwości czy powinnam zrobić to co mi kazano.
- Obiecuję - chłopak przybliżył swoją twarz do mojej na niebezpieczną odległość. Chciała mnie właśnie pocałować kiedy ja lekko odsunęłam się z zawahaniem. Czy na pewno mogę sobie na to pozwolić? Tak  mogę. Przywarłam swoimi ustami do jego. Chwyciliśmy się za ręce i trwaliśmy jeszcze chwilę w pocałunku.

Harry's pov
Ta Dziewczyna jest bardzo tajemnicza. Jakby coś ukrywała. Nie mówi mi wszystkiego. Wiem to tylko muszę dowiedzieć się o co chodzi. Jeśli ten frajer dalej będzie do niej wydzwaniał albo jej groził pożałuje tego.
Kilka godzin później wyszedłem z domu Spencer.Przed drzwiami jej domu spojrzałem w górę i bezdźwięcznie powiedziałem 'dziękuję'. Ruszyłem w stronę mojego samochodu. Było już późno więc zaczynało się ściemniać. Przeszedłem już przez ulicę i już miałem otwierać drzwi pojazdu kiedy poczułem, że ktoś chwycił mnie za kołnierz kurtki i odciągnął do tyłu i przyparł do muru.
- Co dzieciaku, taki cwany jesteś? Cudzej kobiety Ci się zachciało? Ona Cię nie kocha. Ona nie kocha nikogo gówniarzu!
- Odpierdol się okej? Kim ty w ogóle jesteś? - mężczyzna trzymał mnie za koszulę.
- Nie wiesz kim jestem? Nie zastanawiaj się nad tym ale lepiej pilnuj swojej dziewczyny.
Facet szarpnął mną i puścił, splunął na ziemię i odszedł. Poprawiłem koszulę, spojrzałem zdezorientowany w jego stronę i wsiadłem pośpiesznie do samochodu.

- Hej stary czemu tak długo Cię nie było? - przy drzwiach zastałem Zayn'a - byłeś u tej dziewczyny? - poruszył dziwnie brwiami.
- Tak i co z tego?
- Nic tylko pytałem.
- Zejdź mi z drogi - ściągnąłem buty, ominąłem go i zamknąłem się w swoim pokoju.
Co to ma znaczyć? On mówił prawdę? Kim on w ogóle jest?

Następnego dnia
Spencer's pov
- Chris ja nie mogę tego zrobić.
Mój szef odłożył kubek z kawą i przyglądał mi się chwilę.
- To znaczy, że nie jesteś taka silna jak kiedyś? To dla Ciebie problem wykonać polecenie?
- Nie ja po prostu.. to trudno wytłumaczyć..
- Czy to nie ty zawsze powtarzałaś, że nie należy łączyć pracy z życiem osobistym i uczuciami? Hmm.. o czym w ogóle mówimy w tej branży nie ma miejsca na uczucia.
- Skoro w tej branży nie ma miejsca na uczucia w takim razie nie chcę dłużej brać w tym udziału.
Chris zaśmiał się drwiąco upił łyk z kubka i powiedział.
- Powodzenia. Ale pamiętaj, że zapłacisz za wszystko co zrobiłaś. Ludzie pracujący tutaj albo pracują tu do końca życia albo szybko umierają.
Odwróciłam się na pięcie i już chciałam odejść ale usłyszałam.
- Twoje zlecenie przejmie ktoś inny. Pamiętaj.
_________________________________________
Okej słuchajcie dodałam ostatnio zwiastun zrobiony przez @PurrForDemi link znajduje się po prawej stronie prawie na samej górze. I przepraszam, że długo nie było rozdziału ale szkołą i takie tam i proszę was o jedno jeśli czytacie to komentujcie.Nawet jeśli skrytykujecie to dobrze o będę wiedziała co robię źle będe mogła się poprawić i jeszcze jedno. Jeśli chcecie żebym wa powiadamiała o nowych rozdziałachto piszcie do mnie na twitterze @HugYouDemi

niedziela, 1 września 2013

chapter 3

Zostawiając Mika nie miałam wyrzutów sumienia ani żalu. Tak jestem suką bez uczuć. Spojrzałam przez szybę do restauracji czy on tam jeszcze jest. Rozmawiał z kelnerem. Powiedział coś i obaj popatrzyli w moją stronę, na co ja szybko zaczęłam odchodzić w inną stronę. Cały czas miałam rękę położoną na policzek. Miałam wrażenie, że ciągle jest czerwony. Zatrzymałam się przy jakiejś wystawie i spojrzałam w szybę. Odsunęłam dłoń od twarzy ale wszystko było słabo widać ponieważ było jasno. Westchnęłam i odeszłam od szyby. Skierowałam się w stronę parku. Kiedy już się tam znalazłam usiadłam na pierwszej wolnej ławce. Z torebki wyjęłam lusterko i podkład. Zamaskowałam ślad ręki tego nieudacznika i spojrzałam jeszcze raz w lusterko. Dalej było widać. Słabo ale jednak. Włożyłam lusterko do torebki i wyjęłam z niej okulary przeciwsłoneczne i udałam się do domu.

Rzuciłam torebką na szafkę, zdjęłam buty i udałam się do kuchni z zamiarem zrobienia czegoś do zjedzenia. Po kilku minutach siedziałam już w pokoju przed telewizorem i talerzem kanapek na kolanach. Leciał akurat mój ulubiony serial. Ochh jak on cudownie opisywał moje życie. Dziewczyna bez uczuć, zabijająca ludzi. Jedno się nie zgadzało. Ona zakochała się w jednym ze swoich celów, co u mnie jest niemożliwe. Można by pomyśleć, że jest ale nie.
Kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu odłożyłam talerz na stół czyli tam gdzie mój kot nie miał dostępu. Odebrałam telefon i usłyszałam głos Harry'ego.
- Będę za pół godziny. Naszykuj się - o co mu chodziło?
- Harry ale gdzie chcesz.. - nie zdążyłam dokończyć bo się rozłączył. Skąd on wie gdzie mieszkam?
Poczułam się trochę zła ponieważ nie mogłam dłużej odpocząć. Poza tym mój policzek dalej bolał. Uznałam, że dojem i zacznę się szykować. Nie minęło kilka minut, a mój telefon zadzwonił znowu.
- Gdzie mieszkasz? - to był Harry. Zaśmiałam się i podałam mu adres. Rozłączyłam się.

Dzisiaj jest trzeci dzień. Muszę zacząć próbować coś zrobić z moim zleceniem albo to ja oberwę, co nie może się zdarzyć. Jestem najlepsza w tym co robię. Kiedy już ubrałam się, zrobiłam makijaż i takie tam, zeszłam na dół do mojego 'laboratorium'. Już obrałam taktykę. Otrucie. Odszukałam potrzebne składniki i sporządziłam substancje. Krótko mówiąc będzie chory kilka dni a później koniec.
''Na pewno chcesz to zrobić?" no tak głos w mojej głowie. Nie wiedziałam, że on w ogóle tam jest.
- Tak na pewno chcę. Nie mam wyboru zrozum - powiedziałam głośno do siebie
'' Nie chcesz czujesz coś do niego przyznaj się. Kiedy na Ciebie patrzy zawsze się wahasz"
Potrząsnęłam głową. Nie mogę sobie pozwolić na takie coś. Chociaż może ma racje..
Przytrzymałam buteleczkę nad koszem na śmieci i przez chwilę się zawahałam. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Wejdź i usiądź sobie gdzieś zaraz przyjdę! - krzyknęłam na cały głos aby Harry mógł mnie usłyszeć. Postawiłam na blacie to co trzymałam w ręku, zdjęłam rękawiczki i pobiegłam na parter.
- Nie, nie! Nie ruszaj tego! - było za późno. On otworzył szafkę. Właśnie tą w której była moja broń. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, a potem na mnie z niedowierzaniem.
- Harry ja.. - nie umiałam nic powiedzieć.
- Wytłumacz mi

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

chapter 2

- Mike.. Mike dosyć. Muszę wracać do domu. Mike przestań! - zawsze mu było mało, a ja już go miałam dość. ''kocham Cię Spencer'', ''zrobię dla Ciebie wszystko Spencer''. Wiedziałam, że to wszystko tylko słowa i zarówno jemu jak i mnie zależy tylko na jednym. Mike jest moim kochankiem od kilku tygodni. Zamierzam go zostawić w najbliższym czasie. Nie mogę nikogo darzyć jakimikolwiek uczuciami. To złe dla mnie i dla innych. To by ich tylko skrzywdziło. Nikt nie może zostawać w moim życiu na długo. To niebezpieczne.
- Zawsze to lubiłaś - powiedział i wrócił do całowania mojej szyi. Ja natomiast zaczęłam wyrywać mu się. W końcu wstałam, chwyciłam swój kremowy płaszcz leżący na fotelu i torebkę.
- Spotkajmy się jutro rano dobrze? Muszę Ci o czymś powiedzieć.
Uśmiechnął się tylko i powiedział.
- Cokolwiek zechcesz.
Pomachałam mu palcami i wyszłam z jego mieszkania trzaskając drzwiami. Nałożyłam przeciwsłoneczne okulary i zeszłam schodami w dół. Stanęłam przed budynkiem i skierowałam się w stronę mojego domu.

Powoli udawałam się w stronę wzgórza. Niby przypadkiem miałam się tam znaleźć.

' -Jak wytrzymujesz to wszystko? No wiesz, bycie w zespole, te niektóre nachalne fanki, ciągły hałas, ani chwili wolnego - spytałam po czym upiłam łyk czekolady z filiżanki.
- Mam swoje miejsce. Takie wzgórze niedaleko autostrady. Tam chodzę wieczorami, gram na gitarze, myślę. Wtedy na prawdę odpoczywam.
Uśmiechnęłam się zakładając pasemko jasnych włosów za ucho. Harry odwzajemnił uśmiech i otworzył buzię żaby coś powiedzieć ale usłyszeliśmy wrzask dochodzący spoza pomieszczenia.
- Chodź uciekamy - powiedział chłopak , chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec w stronę tylnego wyjścia'

Usiadłam na dużym kamieniu stojącym samotnie na łące. Miałam szczerą nadzieję, że pojawi się tutaj akurat dzisiaj.
Czekałam już dosyć długo. Około półtorej godziny. Ale nie śpieszyło mi się. Już wiem czemu lubi tu przebywać.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk łamanej gałązki. Ze strachem odwróciłam się ale po chwili odetchnęłam kiedy zobaczyłam, że to Harry.
- Spencer? Co tutaj robisz? - spojrzał na mnie za zdziwieniem i poprawił torbę na ramieniu.
- Hmm.. co Ty tutaj robisz?
- No ja przyszedłem sobie odpocząć. Mówiłem Ci, że tutaj przychodzę.
- Ooo.. to tutaj... - przeczesałam ręką długie jasne włosy - mogę iść jak chcesz.
- Nie, nie. Możesz zostać.

- Opowiedz mi o sobie. O mnie już wiesz dosyć - powiedział nagle Harry podpierając głowę na łokciu.
- A co byś chciał wiedzieć? - obróciłam głowę.
- Skąd jesteś, gdzie pracujesz..
Ostatnie dwa słowa sprawiły, że poczułam się niezręcznie. Musiałam coś wymyślić. Nie mógł znać prawdy.
- Hmm.. nie jestem z Anglii. Urodziłam się w Czechach, dorastałam w Polsce, a do pracy przyjechałam tutaj. A pracuję w.. - tutaj się zacięłam. Musiałam jak najszybciej coś wymyślić. Przyłapałam się na tym, że już minutę nic nie mówię, a Harry zaczął wyglądać jakby coś podejrzewał. Zaczęło robić mi się ciepło ze zdenerwowania. Mogłam sobie tylko wyobrazić jak czerwona jestem, ale co mu powiem ''zabijam ludzi za pieniądze i nie, nie mam wyrzutów sumienia, a ty jesteś następny''.
- Pracuję w kancelarii adwokackiej - niczego lepszego nie mogłam wymyślić - to nie to co bycie światową gwiazdą jak ty ale dobrze płatne.

Harry's pov
Spencer ona jest niesamowita. Ma coś w sobie. Przy nikim się tak nie czułem. Kiedy mówi prawie nic nie słyszę. Zatapiam się w jej brązowych oczach kiedy na mnie patrzy. Kiedy ją widzę zaczyna mi być cieplej i moje serce szybciej bije. Muszę zacząć coś roić o inaczej nie wytrzymam.
- Harry. Hej słyszysz mnie? - potrząsnąłem lekko głową żeby się otrząsnąć.
- Tak? Co mówiłaś?
- Spytałam czy chciałbyś gdzieś jutro pójść. Chyba, że robię się nachalna i zaczynam Cię denerwować.
- Oczywiście, że bym chciał.

*następnego dnia*
Spencer's pov
Dzisiaj niedziela. Jeden dzień wolny co oznacza, że nie muszę iść do biura ale i tak zajmuję się zleceniem. W sumie to nigdy nie mam dni wolnych.
Otworzyłam oczy,  a promienie słońca odrazu sprawiły że je zamknęłam. Powinnam zasłaniać rolety na noc. Zakryłam głowę kołdrą i dopiero otworzyłam oczy. Powoli ją odsuwałam żeby przyzwyczaić się do światła. Odsunęłam kołdrę i usiadłam na łóżku. Patrzyłam kilka minut na jasną ścianę.
Mój pokój wyglądał jakby mieszkała w nim nastolatka. Wyglądał niewinnie gdyby ktoś pierwszy raz do niego wszedł. Jednak ja wiedziałam co jest w szufladach, szafkach. Tylko ja i ludzie z którymi pracowałam.

Po około godzinie byłam gotowa aby spotkać się z Mike'em. Czas skończyć kolejną krótką historię, złamać mu serce, zostawić samego na lodzie i niech sobie radzi sam. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i wyszłam przed dom. Kilka naście minut później siedziałam już w restauracji i czekałam aż usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Mike w drzwiach uśmiechnął się do mnie. a ja tylko pomachałam mu palcami i przewróciłam oczami. Usiadł na przeciwko mnie i chwycił menu.
- To co zamawiamy? - powiedział nie odrywając wzroku od karty.
- Nic. Mike.. to koniec. Nigdy Cię nie kochałam. Jesteś dla mnie nikim.
Wstałam, chwyciłam torebkę i już chciałam wychodzić ale on chwycił mnie za ramię tak żebym się odwróciła.
- Pożałujesz tego dziwko - i wtedy poczułam przez chwilę jego dłoń na moim policzku. Chwyciłam się jedną ręką za niego, a drugą trzymałam swoje rzeczy. Nadepnęłam obcasem na jego stopę i wyszłam.
____________________
jeśli są błędy to przepraszam starałam się nie robić. i jeśli chcecie być powiadamiani to piszcie do mnie na twitterze @HugYouDemi

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

chapter 1

Stałam na głównej i ulicy i rozglądałam się czy nikt na mnie nie patrzy. Po chwili weszłam do zaułka między dwoma budynkami. Jeszcze raz spojrzałam w stronę ulicy i przejechałam kartką identyfikacyjną po czytniku ukrytym między cegłami, a przede mną otworzyły się drzwi. Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to stanęłam przed lustrem znajdującym się obok drzwi które się właśnie zamknęły. zdjęłam zielony płaszcz i okulary przeciwsłoneczne, i poprawiłam włosy. Widziałam jak ten nowy znowu się na mnie gapił. Każdego dnia to samo, każdego dnia daję mu do zrozumienia, że nic z tego.
- H.. hej Spencer. Może dasz s.. się gdzieś zaprosić? - jąkał się z nerwów.
- Mówiłam Eric nic z tego.
Zaczęłam odchodzić do mojego biura gdzie miało czekać na mnie nowe zlecenie. To było dla mnie normalne, że rano kiedy przychodziłam do pracy dowiadywałam się, że mam kogoś zabić.
Usiadłam przy moim biurku i wzięłam do ręki kartkę. Zaraz ją jednak odłożyłam i udałam się do małej kuchni żeby zrobić sobie kawę.
- Co tam? - do kuchni weszła Angela i otworzyła lodówkę - masz coś nowego?
- Tak ale jeszcze nie wiem kto - powiedziałam lejąc wodę do kubka.
- Mówiłam szefowi, żeby nie dawał Tobie ale on się uparł.
- Co masz na myśli?
- Po prostu idź i przeczytaj kartkę na twoim biurku.
Zrobiłam tak jak powiedziała. Z kubkiem kawy w ręku udałam się do swojego biura. Wzięłam do ręki papiery, przeczytałam imię i nazwisko. W jednej chwili wszystko stanęło. Miałam ochotę rzucić to wszystko i uciec gdzieś daleko byleby tylko tego nie zrobić. Nie jemu.

- Co to ma znaczyć, że nie możemy tego odwołać? Nie mogę tego zrobić rozumiesz?! - rzuciłam w Chris'a kartkami, które trzymałam w ręku.
- Nie mam na to wpływu Spencer. Nie ja o tym decyduje tylko osoba która zleciła zabójstwo - wziął do ręki ołówek i zaczął go obracać palcach - nie możemy zrezygnować. Jesteśmy najlepsi. A teraz proszę pozbieraj to i bierz sie do roboty. Masz tydzień.
Zebrałam kartki z podłogi po czym trzasnęłam drzwiami. Skierowałam się do garderoby gdzie miałam przygotować się aby poznać niby przypadkiem jego. Tak na prawdę byłam wstrząśnięta. To był on ten piękny chłopak z zielonymi oczami, którego tak bardzo lubiłam oglądać w telewizji. Nie zwracałam nigdy uwagi na resztę tego jego zespołu. Nie miałam też nigdy ochoty żeby 'poznawać' lepiej ten zespół czy stawać się ich fanką. Moje życie było zbyt szybkie na to. Ale ten chłopak zauroczył mnie kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam w telewizji.

Stałam z plecami przyciśniętymi do ściany, jak przeczytałam w danych, domu owego chłopaka.
- Tylko sie pośpiesz nie będziemy czekać godzinami - usłyszałam głosy z okna znajdującego się nade mną i szybko oddaliłam się od muru po czym schowałam się za drzewem.
Z budynku wyszedł on. Miał te swoje kręcone włosy jak w telewizji i wyglądał po prostu cudownie. Szedł chodnikiem ze spuszczoną głową. Zaczęłam iść przodem w jego stronę aż 'przypadkowo na niego wpadłam.
- Przepraszam powinienem.. - wtedy spojrzał mi  w oczy.
- Nie to ja przepraszam - chwilę patrzyliśmy się na siebie aż w końcu uśmiechnęłam się i wysunęłam rękę - jestem Spencer.
- H.. Harry. Miło mi poznać.

środa, 31 lipca 2013

Prologue

Dwa różne światy...
Ona zabija żeby żyć...
On jest sławny na cały świat..
Nowe zlecenie
i wszystko obraca się do góry nogami...
miłość, która nie powinna się zdarzyć
nie ma szans przetrwać...
_____________________________

Hej. w sumie nie wiem co napisać bo to moje pierwsze poważne opowiadanie. Poprzednie były totalną porażką. Mam nadzieję, że spodoba wam się opowiadanie.