niedziela, 22 września 2013

chapter 4

- H.. Harry to, to nie jest moje przysięgam - powiedziałam na wydechu. Byłam na prawdę zdenerwowana. On nie mógł wiedzieć o niczym bo inaczej wszystko poszłoby na marne. Chłopak patrzył na mnie pytającym ale zarazem zmartwionym wzrokiem. Spuściłam lekko głowę i zaczęłam bawić się paznokciami. Mogłabym przysiąc,że wyglądałam jak małe dziecko, które się wstydzi tego co zrobiło.
- Więc czyje? I co robi w twoim domu? - podrzucił broń w jednym ręku i podniósł jedną brew.
- To.. to jest mojego byłego, Mike'a. On.. kazał mi to schować bo... - pomyślałam sekundę - szuka go policja. Zagroził mi, że jak tego nie wezmę zrobi  wszystko żeby zwalić całą winę na mnie. Ja musiałam rozumiesz? - na siłę przestałam mrugać żeby wywołać łzy - przepraszam - powiedziałam cicho. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam szlochać na co chłopak podszedł do mnie i przytulił. Jedną ręką głaskał mnie po włosach, a ja uśmiechałam się wewnętrznie. Udało się. Uwierzył.
Niezbyt mi to pasowało ale zostaliśmy jednak w moim domu. Cały czas pilnowałam żeby nie został w żadnym pokoju sam co na pewno wyglądało podejrzanie.
- Spencer, pokażesz mi gdzie jest łazienka? -  no tak nie przemyślałam tego. Łazienka. Patrzyłam na Harry'ego zaskoczona. Było słychać jakiś program telewizyjny.
- Jasne chodź - chwyciłam go za rękę. Zaprowadziłam go do pomieszczenia na górze. W chwili kiedy zamknął drzwi usłyszałam z dołu dźwięk telefonu. Zbiegłam po schodach i odebrałam.
- Halo?
- Widzę, że znalazłaś sobie nową zabawkę. Szybka jesteś.
- Odpieprz się to nie twoje życie!
- Zobaczymy. Lepiej się za siebie oglądaj - i rozłączył się. Miałam się go bać? Ohh on chyba nie wie im ja jestem. Jeszcze pożałuje tego, że w ogóle żyje. Co to był za numer, z którego dzwonił/ Coś mi przypominał ale nie miałam pojęcia co, a to na pewno nie był jego. Odłożyłam telefon na szafkę i obróciłam się z zamiarem pójścia do kuchni ale zobaczyłam w drzwiach Harry'ego.
- Kto to był?
- To? To nikt ważny - uciekałam wzrokiem żeby tylko na niego nie spojrzeć.
- Na pewno? Na kogoś nieważnego krzyczysz, że ma zostawić twoje życie w spokoju? - podniósł brew i uśmiechnął się lekko.
- No dobrze to Mike mój były ale.. - nie zdążyłam dokończyć bo chłopak mi przerwał.
- Jeśli dalej będzie cie szantażował i dręczył pójdę z tym na policję zrozumiesz?
- Harry to na prawdę nic. Poradzę sobie tak jak radziłam sobie ze wszystkim innym.
- Obiecujesz? - podszedł do mnie blisko tak, że nasze ciała prawie się dotykały. Spojrzałam mu w oczy. były piękne. Wiem, że nie mogę dopuścić do siebie uczuć to nie jest dla mnie dobre. Cały czas powtarzam sobie, że chłopak przede mną jest dla mnie nikim. Tylko kolejnym celem ale gdy patrzyłam w te oczy nabierałam coraz większych wątpliwości czy powinnam zrobić to co mi kazano.
- Obiecuję - chłopak przybliżył swoją twarz do mojej na niebezpieczną odległość. Chciała mnie właśnie pocałować kiedy ja lekko odsunęłam się z zawahaniem. Czy na pewno mogę sobie na to pozwolić? Tak  mogę. Przywarłam swoimi ustami do jego. Chwyciliśmy się za ręce i trwaliśmy jeszcze chwilę w pocałunku.

Harry's pov
Ta Dziewczyna jest bardzo tajemnicza. Jakby coś ukrywała. Nie mówi mi wszystkiego. Wiem to tylko muszę dowiedzieć się o co chodzi. Jeśli ten frajer dalej będzie do niej wydzwaniał albo jej groził pożałuje tego.
Kilka godzin później wyszedłem z domu Spencer.Przed drzwiami jej domu spojrzałem w górę i bezdźwięcznie powiedziałem 'dziękuję'. Ruszyłem w stronę mojego samochodu. Było już późno więc zaczynało się ściemniać. Przeszedłem już przez ulicę i już miałem otwierać drzwi pojazdu kiedy poczułem, że ktoś chwycił mnie za kołnierz kurtki i odciągnął do tyłu i przyparł do muru.
- Co dzieciaku, taki cwany jesteś? Cudzej kobiety Ci się zachciało? Ona Cię nie kocha. Ona nie kocha nikogo gówniarzu!
- Odpierdol się okej? Kim ty w ogóle jesteś? - mężczyzna trzymał mnie za koszulę.
- Nie wiesz kim jestem? Nie zastanawiaj się nad tym ale lepiej pilnuj swojej dziewczyny.
Facet szarpnął mną i puścił, splunął na ziemię i odszedł. Poprawiłem koszulę, spojrzałem zdezorientowany w jego stronę i wsiadłem pośpiesznie do samochodu.

- Hej stary czemu tak długo Cię nie było? - przy drzwiach zastałem Zayn'a - byłeś u tej dziewczyny? - poruszył dziwnie brwiami.
- Tak i co z tego?
- Nic tylko pytałem.
- Zejdź mi z drogi - ściągnąłem buty, ominąłem go i zamknąłem się w swoim pokoju.
Co to ma znaczyć? On mówił prawdę? Kim on w ogóle jest?

Następnego dnia
Spencer's pov
- Chris ja nie mogę tego zrobić.
Mój szef odłożył kubek z kawą i przyglądał mi się chwilę.
- To znaczy, że nie jesteś taka silna jak kiedyś? To dla Ciebie problem wykonać polecenie?
- Nie ja po prostu.. to trudno wytłumaczyć..
- Czy to nie ty zawsze powtarzałaś, że nie należy łączyć pracy z życiem osobistym i uczuciami? Hmm.. o czym w ogóle mówimy w tej branży nie ma miejsca na uczucia.
- Skoro w tej branży nie ma miejsca na uczucia w takim razie nie chcę dłużej brać w tym udziału.
Chris zaśmiał się drwiąco upił łyk z kubka i powiedział.
- Powodzenia. Ale pamiętaj, że zapłacisz za wszystko co zrobiłaś. Ludzie pracujący tutaj albo pracują tu do końca życia albo szybko umierają.
Odwróciłam się na pięcie i już chciałam odejść ale usłyszałam.
- Twoje zlecenie przejmie ktoś inny. Pamiętaj.
_________________________________________
Okej słuchajcie dodałam ostatnio zwiastun zrobiony przez @PurrForDemi link znajduje się po prawej stronie prawie na samej górze. I przepraszam, że długo nie było rozdziału ale szkołą i takie tam i proszę was o jedno jeśli czytacie to komentujcie.Nawet jeśli skrytykujecie to dobrze o będę wiedziała co robię źle będe mogła się poprawić i jeszcze jedno. Jeśli chcecie żebym wa powiadamiała o nowych rozdziałachto piszcie do mnie na twitterze @HugYouDemi

niedziela, 1 września 2013

chapter 3

Zostawiając Mika nie miałam wyrzutów sumienia ani żalu. Tak jestem suką bez uczuć. Spojrzałam przez szybę do restauracji czy on tam jeszcze jest. Rozmawiał z kelnerem. Powiedział coś i obaj popatrzyli w moją stronę, na co ja szybko zaczęłam odchodzić w inną stronę. Cały czas miałam rękę położoną na policzek. Miałam wrażenie, że ciągle jest czerwony. Zatrzymałam się przy jakiejś wystawie i spojrzałam w szybę. Odsunęłam dłoń od twarzy ale wszystko było słabo widać ponieważ było jasno. Westchnęłam i odeszłam od szyby. Skierowałam się w stronę parku. Kiedy już się tam znalazłam usiadłam na pierwszej wolnej ławce. Z torebki wyjęłam lusterko i podkład. Zamaskowałam ślad ręki tego nieudacznika i spojrzałam jeszcze raz w lusterko. Dalej było widać. Słabo ale jednak. Włożyłam lusterko do torebki i wyjęłam z niej okulary przeciwsłoneczne i udałam się do domu.

Rzuciłam torebką na szafkę, zdjęłam buty i udałam się do kuchni z zamiarem zrobienia czegoś do zjedzenia. Po kilku minutach siedziałam już w pokoju przed telewizorem i talerzem kanapek na kolanach. Leciał akurat mój ulubiony serial. Ochh jak on cudownie opisywał moje życie. Dziewczyna bez uczuć, zabijająca ludzi. Jedno się nie zgadzało. Ona zakochała się w jednym ze swoich celów, co u mnie jest niemożliwe. Można by pomyśleć, że jest ale nie.
Kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu odłożyłam talerz na stół czyli tam gdzie mój kot nie miał dostępu. Odebrałam telefon i usłyszałam głos Harry'ego.
- Będę za pół godziny. Naszykuj się - o co mu chodziło?
- Harry ale gdzie chcesz.. - nie zdążyłam dokończyć bo się rozłączył. Skąd on wie gdzie mieszkam?
Poczułam się trochę zła ponieważ nie mogłam dłużej odpocząć. Poza tym mój policzek dalej bolał. Uznałam, że dojem i zacznę się szykować. Nie minęło kilka minut, a mój telefon zadzwonił znowu.
- Gdzie mieszkasz? - to był Harry. Zaśmiałam się i podałam mu adres. Rozłączyłam się.

Dzisiaj jest trzeci dzień. Muszę zacząć próbować coś zrobić z moim zleceniem albo to ja oberwę, co nie może się zdarzyć. Jestem najlepsza w tym co robię. Kiedy już ubrałam się, zrobiłam makijaż i takie tam, zeszłam na dół do mojego 'laboratorium'. Już obrałam taktykę. Otrucie. Odszukałam potrzebne składniki i sporządziłam substancje. Krótko mówiąc będzie chory kilka dni a później koniec.
''Na pewno chcesz to zrobić?" no tak głos w mojej głowie. Nie wiedziałam, że on w ogóle tam jest.
- Tak na pewno chcę. Nie mam wyboru zrozum - powiedziałam głośno do siebie
'' Nie chcesz czujesz coś do niego przyznaj się. Kiedy na Ciebie patrzy zawsze się wahasz"
Potrząsnęłam głową. Nie mogę sobie pozwolić na takie coś. Chociaż może ma racje..
Przytrzymałam buteleczkę nad koszem na śmieci i przez chwilę się zawahałam. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Wejdź i usiądź sobie gdzieś zaraz przyjdę! - krzyknęłam na cały głos aby Harry mógł mnie usłyszeć. Postawiłam na blacie to co trzymałam w ręku, zdjęłam rękawiczki i pobiegłam na parter.
- Nie, nie! Nie ruszaj tego! - było za późno. On otworzył szafkę. Właśnie tą w której była moja broń. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, a potem na mnie z niedowierzaniem.
- Harry ja.. - nie umiałam nic powiedzieć.
- Wytłumacz mi