Rano leżałam w łóżku i wpatrywałam się w sufit. Nie miałam siły nawet żeby podnieść ręki. Nie miałam nawet po co wstawać. Wcześniej wstawałam żeby iść do pracy, a teraz jej już nie miałam. Nie muszę martwić się o pieniądze. Sprzedając duszę diabłu zarobiłam na całe ziemskie życie. Bardziej przejmowałam się tym, co będę robić. Prześpię całe życie. To dobry pomysł. Nie to nie jest dobry pomysł. Co będzie z Harrym? Jeśli ktoś inny przejmie zlecenie, on może już jutro nie żyć. Zazwyczaj inni pracownicy w naszej "firmie" nie czekają tyle co ja. Nie poznają swoich ofiar. Nie mają litości. Powiedzenie mu prawdy całkowicie odpadało. Znienawidziłby mnie. Wiem. Pojadę do niego. Będę go pilnować.
Odrzuciłam kołdrę i usiadłam. Spojrzałam w lustro znajdujące się na przeciwko łóżka. Wyglądałam dosyć zwyczajnie jednak coś było nie takie jak chciałam. Włosy. Powinny być ciemniejsze. Poza tym teraz muszę trochę zmienić mój wygląd po odejściu z zakładu. Tak na prawdę powinnam zmienić nazwisko i wyjechać z kraju razem z Harrym. Zabrać go od tego całego gówna i zacząć żyć na nowo.
Stałam pod tym samym domem, pod którym stałam kilka dni temu. Od tamtego czasu nie minęło wiele, a jednak sporo się zmieniło. Nie w okolicy. Tutaj wszystko wyglądało tak samo. Zmieniło się to co mam w sercu i w głowie.
Harry's pov
Przeciągnąłem się w łóżku ale nie miałem zamiaru wstawać. Złożyło się tak, że dzisiaj mieliśmy z chłopakami dzień wolny. Mógłbym ten dzień spędzić ze Spencer ale ona pewnie jest w pracy. Postanowiłem wyłączyć telefon aby nikt dzisiaj mi nie przeszkadzał. Sięgnąłem po niego w stronę szafki nocnej i już chciałem wyłączyć ale w tym czasie zaczął dzwonić. Było to nieznany numer. Zaciekawiony kto to odebrałem.
- Chłopaku ratuj się i nie ufaj Spencer. Nie wiesz kim ona jest. Na razie nie mogę ci więcej powiedzieć ale jak najprędzej uciekaj najlepiej z kraju. Uratujesz sobie życie - był to głos kobiety. Nie znałem go. Chciałem coś powiedzieć. Spytać kim jest i o co chodzi ale ona zwyczajnie się rozłączyła zostawiając w mojej głowie bardzo dużo pytań.
Leżałem jeszcze chwilę aż usłyszałem dzwonek do drzwi. Odrzuciłem na bok kołdrę i wyszedłem z pokoju. Zbiegłem szybko po schodach i otworzyłem drzwi.
- Hej.. - Spencer zakryła usta dłonią aby stłumić chichot i spojrzała na dół. Podążyłem tam wzrokiem. Kurde.. jestem w samych bokserkach. Dobrze, że ich nie zdjąłem na noc bo pewnie stałbym teraz nago.
Westchnąłem i powiedziałem.
- Może chcesz wejść? Poczekasz na dole, a ja się ubiorę.
- Okej - weszła do środka, a ja zamknąłem drzwi, wskazałem jej miejsce, w którym może poczekać i pobiegłem na górę.
Bałem się zostawić ją samą na dole. Wciąż miałem wątpliwości czy ufać nieznanym mi ludziom i być ostrożnym, czy posłuchać siebie i jej.
Ubrałem jeansy i jakąś koszulkę po czym wróciłem na dół.
- Co będziemy dzisiaj robić?
- Co tylko zechcesz.
- Zostańmy w domu.
- Czemu?
- Bo.. - zaczęła kombinować. Było widać na jej twarzy zdenerwowanie. Teraz mam pewność.
- Wyjdźmy na przykład na spacer zobacz jaka jest ładna pogoda.
- Mm.. okej.
Spencer's pov
Szliśmy jakimś chodnikiem, a ja nie mogłam wytrzymać. On musi być bezpieczny ale nie może domyślić się, że coś przed nim ukrywam. Przyszłam do niego aby pilnować żeby nie wyszedł z domu, a zamiast tego jesteśmy na spacerze w najbardziej publicznym miejscu w Londynie. Nie mogę długo czekać muszę zabrać go z kraju jak najprędzej. Problem w tym, że on jest sławny. Znajdą go wszędzie, a jeśli nie samo jego zniknięcie wywoła duże zamieszanie. Muszę go ochronić.
Podniosłam wzrok z moich butów i zobaczyłam daleko przed nami Mike'a stojącego tyłem. Rozmawiał z kimś.
- Chodźmy tam - wskazałam na lewo gdzie znajdowało się wyjście z parku. Spojrzałam jeszcze raz w stronę gdzie przed chwilą widziałam mojego byłego kochanka i zauważyłam, że zniknął - albo wiesz co? Jednak nie.
W tym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Wyjęłam telefon z torebki i przeczytałam.
TO BARDZO ODWAŻNE POKAZYWAĆ SIĘ W PUBLICZNYM MIEJSCU ZE SWOIM CELEM. TO BARDZO NIE W TWOIM STYLU.
Nie miałam pojęcia czyj to numer. Idąc dalej przeczytałam to jeszcze 3 razy i usłyszałam, że Harry coś do mnie mówi.
- Od kogo? - ocknęłam się, odłożyłam komórkę z powrotem do torebki.
- Od nikogo. Nic ważnego. Wiesz, może jednak wrócimy się i zajdziemy do sklepu. Muszę kupić farbę do włosów.
Po kilkunastu minutach wyszliśmy ze sklepu a ja w ręku trzymałam pudełko z farbą ciemnego koloru. Harry zamykał za mną drzwi. Zeszłam po schodkach na chodnik i podniosłam głowę.
- Harry uważaj! - odepchnęłam go tak, że upadł na ziemię. Przed chwilą jakiś mężczyzna mężczyzna celował w niego pistoletem zza krzewu, a teraz uciekał. Uniknęłam kuli odskakują w drugą stronę. Złożyło się tak, że nie było wiele przechodniów tylko jacyś nastolatkowie żyjący w swoim własnym beztroskim świecie.
- Co to do cholery było?! Spencer wytłumacz mi bo chyba jestem głupi! - Harry krzyczał kiedy ja próbowałam wstać.
- Nie krzycz tylko chodź! Nie możemy tu stać.
Chwyciłam go za ramie i zaprowadziłam do mojego domu.
____________________
Po pierwsze chciałam przeprosić, że tak długo nie było rozdziału ale mam dużo nauki ostatnio, a jak się nie uczę to odpoczywam aby nabrać sił na naukę. nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ale postaram się abyście nie czekali długo. Jeśli chcecie być powiadamiani piszcie do mnie NA TWITTERZE moja nazwa jest po prawej stronie. I proszę o komentarze bo to bardzo mnie motywuje + jeśli są tutaj fani Cher Lloyd to spodoba wam się blog o niej --> http://cherlloydpooland.blogspot.com/